Majse – buch מעשה – בוך
© Tekst polski Dariusz Dekiert 2005-2009
Zdarzyła się historia. W młodzieńca wstąpił zły duch. Zaklęto tedy ducha i rozkazano mu wyjawić imię swoje lub swojej żony. Gdy tylko przypomniano mu o żonie, zaczynał krzyczeć. Mówił, że jego żona jest aguną, żoną zaginionego bez wieści. Znaczy to, że nie może ona wyjść ponownie za mąż, podczas gdy on utonął w morzu. Mędrcy zaś nie zezwolili, by poślubiła innego.
Zażądał więc od mędrców, by pozwolili jej wyjść ponownie za mąż. I dał im wiele wskazówek na znak, że utonął w morzu. Ale mędrcy nie widzieli skąd pochodzi, dlatego też powiedzieli, że nie mogą na to pozwolić. Duch zaczął wrzeszczeć, gdyż kobieta w międzyczasie stała się ladacznicą, ponieważ nie chciano wyrazić zgody, by ponownie wyszła za mąż.
Wtedy mędrcy zapytali go, czemu nie spoczywa w pokoju i jakie grzechy popełnił. Odrzekł, że miał romans z zamężną kobietą. Wtedy mędrcy zapytali się, jak nazywa się kobieta z którą był. On jednak nie chciał tego wyjawić, ponieważ była ona już od dłuższego czasu martwa. „Nie pomoże wam to, gdybym nawet chciał rzecz wyjawić”. I powiedział: „Jestem w sytuacji tego, o którym nasi mędrcy mówią, że należy mu zadać śmierć po czterokroć, ponieważ uwiódł zamężną kobietę. Jednak nie w ten sposób zostałem ukarany.”
W czasie gdy tak ze sobą rozmawiali podniósł się jeden z młodzieńców. Wtedy mędrcy zapytali go: „Dlaczego wstałeś?” A młody człowiek odpowiedział: „Ponieważ teraz wejdzie uczony w piśmie.” Obejrzeli się, a wtedy wszedł uczony w piśmie tak jak powiedział młodzieniec. Grupa młodzieńców weszła za nim do domu i też chciała go słuchać.
Wtedy rzekł zły duch: „Dlaczego tu przybyliście? Chcieliście mnie zobaczyć? Także pośród was są tacy, co czynili podobnie i im także przydarzy się to, co mnie”- a młodzieńcy bardzo się przelękli.
Wtedy rzekł zły duch: „Czemu się tak bardzo dziwicie? Młodzieniec w białym ubraniu, który jest z wami leżał u boku mężczyzny. To takie samo zło jak leżenie u boku mężatki.”
Wtedy młodzi ludzie zlękli się jeszcze bardziej i każdy przyglądał się każdemu. Tymczasem młodzieniec w białym ubraniu zaczął krzyczeć: „Na Boga, to prawda, uczyniłem to, a ten, który ze mną jest czynił podobnie.” I oboje przyznali się do swych złych czynów.
Wtedy zapytał jeden z mędrców: „Skąd wiedziałeś, że to uczynili?” A zły duch zaśmiał się tylko i rzekł do nich: „Jest przecież napisane „w ręku każdego człowieka jest pieczęć”, co oznacza, że na jego ręce jest napisane, jakie czyny popełnił.” Wtedy rzekli do niego: „Jak mogłeś dostrzec jego ręce, gdy były one schowane pod płaszczem?” Wtedy zły duch znów zaczął się śmiać i powiedział: „Czyż nie mogę zajrzeć wszędzie?”
Potem zapytali go, jak dostał się do ciała młodzieńca. Wtedy zły duch odrzekł, że w wodzie nie zaznał spokoju, a ryby zjadły jego ciało, dlatego dusza odleciała i weszła w ciało krowy, krowa oszalała, a goj sprzedał ją pewnemu Żydowi. Żyd zaś ją zabił. Nieopodal stał młodzieniec i właśnie w niego wstąpił duch.
Potem mędrcy wypędzili ducha. Wtedy opuścił on ciało młodzieńca i odszedł.
Opowiadanie 203 רג
Zdarzyła się historia. Pewnego razu był sobie pobożny człowiek, który posiadał piękne pole, a na tym pięknym polu stało drzewo. A z tego drzewa bałwochwalcy uczynili sobie bożka i ofiarowywali mu dużo pieniędzy. Wszystko, co pobożny człowiek zasiał na polu, bałwochwalcy niszczyli. Pobożny człowiek powiedział więc do swojej żony: „Jak to się dzieje, ze nasze pole jest tak zniszczone, przecież dobrze je nawozimy?”
Pewnego dnia zdarzyło się, że pobożny człowiek spacerował po swoim polu. Wówczas ujrzał jak bałwochwalcy bawią się i tańczą wokół drzewa. Wtedy pobożny człowiek pomyślał: „Teraz widzę wyraźnie, dlaczego moje pole było tak zniszczone.” Poszedł prosto do domu, wziął siekierę i chciał ściąć drzewo. I powiedział to swojej żonie. Wtedy ona powiedziała: „Mój drogi mężu, skoro to widziałeś, wyrąb je, żebyśmy całkiem nie stracili naszego plonu.”
Wziął więc pobożny siekierę, poszedł do drzewa i chciał je ściąć. Wtedy drzewo przemówiło do niego; był to demon, który powiedział: "Pozwól mi lepiej zostać. Otrzymasz ode mnie każdego ranka trzy guldeny.” Wtedy pobożny człowiek pomyślał sobie. „Będę mieć każdego dnia trzy guldeny – należą mi się. Pozwolę drzewu stać.” Wrócił pełen radości do domu myśląc, niech będzie pochwalony Najwyższy, który tak go obdarował. Wrócił do domu i powiedział swojej żonie, jak mu się dobrze z drzewem powiodło i ze drzewo powiedziało to i to. Żona zaś była prawdziwie zadowolona. Obydwoje bardzo się cieszyli, ze spotkała ich taka korzyść.
Chodził więc pobożny człowiek każdego ranka na swoje pole i znajdował trzy guldeny. Wtedy stwierdził: „Mogą spokojnie niszczyć moje plony.” Jednakże pobożny człowiek nie pomyślał o tym, że bałwochwalcy uczynili sobie z jego drzewa bożka. Tak pobożny człowiek stał się ogromnie bogaty, sprawił sobie wiele parobków, dziewek, obór i stodół.
Niedługo potem zdarzyło się, że pobożnemu zmarły wszystkie dzieci. Bardzo się zmartwił i zaczął się zastanawiać: „Mój drogi Boże, jakiż to grzech uczyniłem Tobie, że umierają moje dzieci?” Sądził bowiem, że jest szczerze pobożny, co było zresztą prawdą, poza tym, że zgrzeszył z drzewem i nic o tym nie wiedział, że było ono bożyszczem.
Pewnego dnia, kiedy pobożny człowiek spacerował po swoim polu, ujrzał, jak goje wrzucają pieniądze do drzewa. Dopiero wtedy zrozumiał, że drzewo było bożkiem, i że przez to zgrzeszył i umarły mu dzieci. Wtedy powiedział: „Drogi Boże, ciężko pokarałeś mnie moimi dziećmi. Pójdę i wytnę to drzewo, nawet gdyby chciało mi dać każdego dnia tysiąc guldenów.” I z tymi słowami wrócił pobożny człowiek do domu, wziął do ręki siekierę, pobiegł do drzewa i zaczął je rąbać. Wtedy drzewo się oburzyło: „Mój drogi, dlaczego chcesz mnie ściąć, przecież każdego dnia znajdujesz przy mnie tak dużo pieniędzy.” Jednak pobożny rąbał dalej, drzewo zaś powiedziało: „Lepiej pozwól mi stać, a znajdziesz przy mnie każdego dnia dziesięć guldenów.” Na to pobożny człowiek powiedział: „Nie pozwolę ci stać, nawet gdybyś dawał mi tysiąc guldenów każdego dnia.” Gdy tylko demon zobaczył, ze pobożny człowiek już więcej się nie ulituje i nie pozwoli mu zostać, wyleciał z drzewa.
Wtedy poszedł pobożny do Sanhedrynu (najwyższy sąd, kolegium rabinów) zapytać, jak powinien postąpić z pieniędzmi, które otrzymał od obcego bóstwa. Wtedy Sanhedryn odpowiedział, że powinien wziąć wszystkie pieniądze, które otrzymał od drzewa, zwrócić je wszystkie drzewu. Tak tez uczynił pobożny, zwrócił wszystkie pieniądze i zakopał je pod swoim drzewem. Zaorał i obsiał ponownie swoje pole. Wyrosło mu wtedy sto korców żyta w ciągu roku. W ten sposób Ten, którego Imię jest błogosławione, obdarował go tak dużym majątkiem, że stał się bogaty. Jednak zgrzeszył i dlatego zmarły jego dzieci.
Dlatego, wy drodzy ludzie, nie dajcie się zwieść obcym bożkom, nawet gdyby chciały zapełnić wam torbę. One czynią to dlatego, żeby człowiekowi zrujnować życie.
Opowiadanie 227 רכז
Zdarzyła się historia. W świętej gminie Wormacji mieszkał raz Żyd zwany reb Bunim, który zajmował się zmarłymi. Pewnego razu zdarzyło się, że zmarł stary człowiek, a reb Bunim towarzyszył mu do grobu tak jak zwykł był czynić.
Gdy następnego dnia poszedł reb Bunim do synagogi, spotkał w drzwiach kogoś ubranego w całun pogrzebowy i w wieńcu na głowie. Reb Bunim przestraszył się go, gdyż mógł to przecież być zły demon, i chciał uciec. Wtedy zawołał ten w całunie:
- Nie bój się i podejdź tu. Czyżbyś mnie nie znał?
- Czy to nie ciebie odprowadzałem wczoraj do grobu? - spytał reb Bunem.
- Tak, to ja – odpowiedział mu tamten.
- Po co tu przychodzisz i jak radzisz sobie na tamtym świecie? – zapytał reb Bunem.
- Dobrze sobie radzę i jestem w raju bardzo ważną osobą .
- Na tym świecie uważano cię przecież za złego Żyda. Powiedz mi, cóż za dobry uczynek popełniłeś, że tak cię tam poważają?
- Zaraz ci powiem – odparł zmarły – Wstawałem codziennie rano i odmawiałem moją modlitwę z odpowiednią intencją (kawana), błogosławieństwa zaś mówiłem całym sercem. Dlatego też teraz w niebie odmawiam błogosławieństwa i bardzo mnie poważają. A jeżeli nadal mi nie wierzysz, dam ci znak, który cię przekona. Kiedy wczoraj nakładałeś mi całun, rozerwałeś jeden rękaw.
- Co oznacza wieniec na twej głowie? – spytał reb Bunim.
- Odpędza złe duchy tego świata, gdyż są to wonne zioła z ogrodu Eden.
Wtedy naprawił mu reb Bunim rękaw, gdyż zmarły twierdził, że wstyd mu, gdy inni mają całe ubrania, a on podarte. Potem zmarły zniknął. Dlatego każdy niech odmawia swą modlitwę z odpowiednią intencją, a będzie mu się lepiej wiodło na tamtym świecie. Uważać też należy, aby przy zmarłym nie zapomnieć o żadnej czynności.
[ modified 23-11-2009 | Content © Dariusz Dekiert